Niekończące się kłopoty Grzegorza Brauna
W kwietniu 2008 roku we Wrocławiu, Grzegorz Braun był świadkiem kończącej się już demonstracji mającej uczcić rocznicę zbrodni katyńskiej, na ulicy Katedralnej, otoczeni przez policję uzbrojoną w broń długą i miotacze gazu łzawiącego pozostali jedynie spokojnie zachowujący się nacjonaliści z NOP i ONR.
Ze zdumieniem obserwując pokaz siły w wykonaniu policji Braun zapytał dowódcę o zamiary wobec demonstrantów, po krótkiej chwili sam został zaatakowany przez policjantów w cywilu: „chwycili mnie już za ramiona i zaczęli ciągnąć „na stronę”. Zrobiło się ich więcej – może czterech, może sześciu. Trudno mi było liczyć, bo tymczasem ci pierwsi wykręcili mi już ręce – co w naturalny sposób zawęziło moje pole widzenia, jako że jednocześnie mój kark przygięty został do ziemi. Pamiętam, że kilkakrotnie wypowiedziałem słowa: „Nie stawiam oporu”. W odpowiedzi zostałem powalony na bruk – przy czym ktoś strącił mi okulary. Ręce wykręcone na plecy zostały skute kajdankami, które jeden z anonimowych napastników zacisnął jeszcze dodatkowo, by bardziej bolało. Owszem, bolało – ale nie to najbardziej. Bo zaraz potem któryś z dziarskich chłopców wyłamał mi palce.
Został przewieziony na komisariat gdzie spędził trzy godziny, w tym czasie sporządzono protokół z zatrzymania którego jednak nie podpisał.
Złożył natomiast zeznania - chciałem, by moja relacja natychmiast przyjęła formę urzędową. Co znamienne: na pytanie, w jakim charakterze mam być przesłuchany, kolejny funkcjonariusz (łącznie przewinęło się ich może ok. tuzina) oznajmił, że - w charakterze świadka”. Zapytany przeze mnie, odkąd to świadków sprowadza się w kajdankach i po uprzednim „|rzuceniu na glebę”, wyjaśnił, że „nie ma informacji o jakichkolwiek podejrzeniach” i nie ma „podstaw do stawiania mi żadnych zarzutów”. Podyktowałem zatem do protokołu opis zdarzeń, których byłem „świadkiem” we własnej sprawie.
Po zwolnieniu reżyser postanowił wnieść skargę na działanie policji i wyegzekwować wyjaśnienia, przeprosiny i obietnicę poprawy.
Na złożoną skargę policja zareagowała wniesieniem doniesienia na Grzegorza Brauna zarzucając mu pobicie kilku (sic!) policjantów i utrudnianie policyjnej interwencji.
Proces przeciwko Braunowi rozpoczął się latem 2008 roku, grozi mu 5 lat więzienia, do dnia dzisiejszego odbyło się kilka rozpraw które za każdym razem były wyłączone z jawności.
Jak sam stwierdza: „Oskarżono mnie o to, że poturbowałem kilku policjantów i usiłowałem ich nakłonić do zaniechania czynności służbowych. Sprawa byłaby tylko śmieszna, no bo w gruncie rzeczy powinienem być dumny z tego, że ktoś przedstawia mnie jako takiego człowieka, który jest na tyle energiczny i nielękliwy, że bije się z pół tuzinem policjantów, więc byłoby to śmieszne gdyby nie to, że policja i prokuratura najwyraźniej dążą do tego by posadzić mnie w więzieniu”.
Najbliższa rozprawa odbędzie się 16 lutego o godz. 9, w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia-Fabrycznej, ul Podwale 30.
Po wyemitowaniu filmu Grzegorza Brauna „Towarzysz generał” przedstawiającego prawdę o W. Jaruzelskim można oczekiwać każdego wyroku, dlatego:
Bądźmy świadkami w tej sprawie.
Ryszard Kapuściński
Komentarze