W aferze hazardowej ujawnione zostało już bardzo wiele, ale nadal niby nie wiadomo o co chodzi, bo nie widać żywych pieniędzy. Elita Platformy biega za interesami Sobiesiaka, ale nie wiadomo dlaczego. Wczoraj wreszcie pojawiła się forsa, choć na razie w pozycji odwrotnej do spodziewanej - oto okazało się, że Schetyna, jako właściciel klubu sportowego, przez dwa lata finansował klub, którego właścicielem był Sobiesiak!
Oba kluby były spółkami podlegającymi zasadom kodeksowym, więc przepływy finansowe musiały biec w dwie strony - to co Schetyna Sobiesiakowi dał, musiał potem od Sobiesiaka odebrać! Ile, kiedy, jak? - pytał Wasserman, ale Schetyna odmawiał odpowiedzi.
Były to jedyne momenty przesłuchania, gdy Schetyna tracił dobry humor i wpadał w widoczne zdenerwowanie. Nic więc dziwnego, że GieWu swoje sprawozdanie rozpoczęła od tej właśnie sprawy, ale po to, żeby rozbroić tę bombę.
Tusk swojego Sobiesiaka - Wiktora Kubiaka zarządzającego kasynem gry w hotelu Marriott - spłacał "bezgotówkowo", dając mu urząd pełnomocnika w ministerstwie prywatyzacji. Schetyna dokonał większej sztuki. Kto ma uszy do słuchania będzie śledził, jak wyglądało spłacanie Schetyny przez biznes hazardowy.